Wchodząc do kawiarenki, Lily była zaskoczona jej wyglądem. Z daleka wyglądała jak zwykłe, stare i niezbyt popularne miejsce do przesiadywania, na co mogły wskazywać nieodnowione ściany, które miały niezbyt przyjemny kolor - szary. Będąc jednak w środku każdy kto był po raz pierwszy w tym miejscu, doznawał szoku. Miejsce, które miało być jako stare i bezużyteczne w środku było nowoczesne i przytulne, zwabiając coraz więcej klientów. Duże przestronne o jasnych kolorach ścian, takich jak limonkowy, czy jasny żółty. Na nich były duże rysunki dmuchawców oraz tulipanów, dodające uroku temu miejscu. Małe stoliki z czterema krzesłami zajmowały przód lokalu, a ich jasny brązowy kolor, aż prosił by się do nich przysiąść. W dalszej części natomiast był bar oraz wystawka z przeróżnymi ciastkami, ciastami i resztą słodkości.
Styles wypatrzyła sobie idealne miejsce, gdzie mogłaby poczekać na przyjaciółkę, która obecnie zajmowała się czymś na telefonie. Było to dość dziwne, gdyż Adams uśmiechała się do urządzenia, czego nie robiła za często odkąd zerwała z Matt'em. Szatynka dokładnie pamięta ten dzień... Dokładnie ich pierwsza rocznica. Olivia specjalnie na ten dzień urządziła im romantyczną kolację nad stawem w parku. Ubrała się w najlepszą sukienkę, zadbała aby wszystko było idealnie, a kiedy przyszedł...Powiedział jej, że z nią zrywa, bo znalazł inną. Szatynka usiadła na krześle, wspominając niemiłe zdarzenie.
- Co mogę podać? - z rozmyśleń wyrwał ją kobiecy głos kelnerki, która uśmiechała się przyjaźnie w jej stronę.
- Latte macchiato - odparła od razu, odwzajemniając gest rudowłosej. Odprowadziła szczupłą sylwetkę do samego baru, po czym wyjęła telefon, stukając w niego i co chwilę sprawdzając godzinę. Nie chciała być sama w lokalu, gdzie każdy na nią patrzył. Nawet kawa przyszła szybciej niż Olivia. Lily spuściła wzrok, oddając się pisaniu smsów do przyjaciółki, która jak na złość nie odpowiadała.
- Witam ponownie, Lily - usłyszała trzy słowa, które sprawiły, że źrenice rozszerzyły jej się do granic możliwość. Odruchowo schowała twarz w dłoniach, lekko zjeżdżając na krześle. Wzięła kilka głębokich wdechów, zanim doszło to do niej, że nawet modlitwy nic tu nie zdziałają. - O i kawa jest - zaśmiał się, chwytając filiżankę z gorącą cieczą.
- Czego. Ty. Ode mnie. Chcesz - wycedziła każde słowo, ilustrując mężczyznę wzrokiem. Dżinsowa kurtka, szara koszulka i czarne dżinsy. Był ubrany podobnie jak wczoraj. Na jego twarzy natomiast pojawiło się więcej zarostu, dodającego mu uroku. - Zresztą chyba za stary jesteś, żeby zadawać się z siedemnastolatką - dodała, widząc jak mruży oczy i analizuje każde jej słowo, po chwili się uśmiechając.
- No widzisz. Mam zaledwie dwa lata więcej - uśmiechnął się, odstawiając filiżankę na jasny obrus, którego o mało nie zaplamił.
- Fantastycznie, coś jeszcze? Bo w porównaniu do ciebie ja na kogoś czekam - odpowiedziała, zakładając nogę na nogę.
- Już jestem - zaśmiał się. - Wiem, że to na mnie czekałaś - dodał, opierając się o oparcie krzesła. Dziewczyna słysząc jego słowa przymknęła oczy, próbując nie wyjść z siebie.
- Powiesz, co chcesz, czy mam sobie darować tego zaszczytu i wyjść?
- Przyszedłem cię odwiedzić, nie cieszysz się? - spytał, patrząc w jej oczy. Przechyliła lekko głowę na prawo, patrząc na niego ze współczuciem.
- Jesteś głuchy, ślepy, durny, a może to wszystko razem? - pochyliła się lekko do przodu, opierając się na łokciach. - Jak to jest, że nawet cię nie znam, a już nienawidzę? - dodała, po czym wstała od stolika, kierując się do wyjścia. Chłopak szybko zapłacił za kawę dziewczyny, następnie wychodząc z lokalu.
- Bez pożegnania? - zawołał rozbawiony, widząc jak Lily, nawet się nie odwracając wystawia mu środkowego palca.
Idąc chodnikiem, cały czas wystukiwała numer przyjaciółki do telefonu, aby do niej zadzwonić. Była na nią wściekła, ponieważ miała się z nią spotkać już dziesięć minut temu, a dalej jej nie widziała.
- Lily! - krzyknęła Olivia, biegnąc w jej stronę i o mało ze szczęścia się nie zabijając. Ubrana w krótkie, zielone spodenki oraz białą bokserkę, wyróżniała się z tłumu, ubranych na czarno przechodni. - Przepraszam, że nie wcześniej, ale musiałam załatwić bilety do najpopularniejszego klubu w mieście! - wytłumaczyła, uśmiechając się szeroko. - Dzisiaj idziemy na najlepszą imprezę wszechświata! - zawołała, po chwili ciągnąc szatynkę do jednego ze sklepów. - A tak poza tym... Mam ptysia! - pisnęła, szczerząc się, na co Lily się zaśmiała.
- Luknij jakie mam wąsy! - zawołała Liv, biegnąc w stronę przyjaciółki z naklejonymi pod nosem, futerkowymi wąsami, które wyglądały niemal jak prawdziwe. Zadowolona stanęła przed Styles, robiąc głupie miny, jednak najgłupszą zrobiła, kiedy okazało się, że pomyliła osoby. Panią, którą wzięła za przyjaciółkę okazała się być stara, pomarszczona babcia, która patrzyła na nią z mordem w oczach.
- Prze...Przepraszam - wydukała, szybko biegnąc w stronę śmiejącej się przyjaciółki. - Wredna małpa! - mruknęła w jej stronę z bólem odrywając swój zarost. - Ała! Boli! - piszczała, kiedy musiała szybko zedrzeć futerko. Przygotowywała się na najgorsze.
- I po co sobie naklejałaś...Na klej?! - pisnęła Lily jak najszybciej zdzierając przyjaciółce resztę wąsów. Była przerażona inteligencją Olivii, nigdy by się tego po niej nie spodziewała. Siedemnaście lat, a rozumu mniej niż przedszkolak. Zaśmiała się, widząc czerwone miejsce pod nosem przyjaciółki.
- I czego się tak śmiejesz? - burknęła zła, wyrzucając futerko do kosza. - Nigdy więcej takiego gówna! - krzyknęła, zwracając na siebie uwagę ludzi przebywających w tym sklepie. Wściekła opuściła pomieszczenie, zostawiając Lily samą sobie. Szatynka, jednak szybko się opamiętała, po czym wraz z zakupioną wcześniej bluzką, wyszła ze sklepu, uśmiechając się pod nosem.
Lily stawiała pierwsze kroki w niebotycznie wysokich szpilkach, które dodawały jej mniej więcej dwudziestu trzech, może czterech centymetrów. Białe buty w paski, ozdobione kolorowymi kamyczkami, mieniły się w świetle, padającego przez okno, promieni słonecznych, urzekając swoim wyglądem szatynkę, która nie była pewna, co do ich zakupy. Były ładne, nawet idealne, jednak był jeden problem - ich wysokość. Nienawidziła tak wysokich butów jak te, które obecnie miała na swoich stopach. Były zdecydowanie za wysokie jak dla niej, jednak ten ich wygląd sprawiał, że była zakłopotana.
- Nie bierz ich - usłyszała doradzający głos przyjaciółki, która po raz dziesiąty oglądała gazetkę z wyprzedażami. - Nawet na dzień sprzątania bym ich nie założyła - mruknęła ciszej, jednak nie uszło to uwadze szatynki, na co wywróciła oczami. Olivia najchętniej chodziła by boso, gdyby tylko to wypadało i gdyby tylko mogła. Ot, cała Liv! Styles zmartwiona zdjęła szpilki, ostatni raz na nie spoglądając.
- Masz rację, nie wezmę ich.
- Zawsze mam rację, always - zaśmiała się Adams, zakładając nogę na nogę. - Weź za to te - jednym ruchem dłoni, wskazała szatynce czarne, zamszowe buty, które całkowicie zakrywały nogę, wyszczuplając ją. Lily z początku niepewnie podeszła do stoiska, przyglądając się szpilkom.
- Nie będzie mi w nich za gorąco? - spytała jakby sama do siebie, jednak nawet z odległości trzydziestu metrów, Olivia doskonale ją słyszała.
- Wątpię - jednym ruchem ręki chwyciła buty, kierując się z powrotem na siedzenie. - Zapowiada się dłuuuugie szukani butów, a mamy tylko dwadzieścia minut i musimy się zbierać na kawę - westchnęła Olivia, spoglądając na przymierzającą buty przyjaciółkę.
Świeżo zaparzona kawa parzyła dłoń Lily, która dopiero, co dostała swoje zamówienie. Oczywiście jak to ona musiała prawie poparzyć się gorącą cieczą. Ot, cała Lily! Dmuchając w sparzone ręce, poczuła jakby ktoś ją obserwował. Wysoki, roześmiany brunet, patrzył na nią szeroko się uśmiechając. Zrobiła się cała czerwona i schowała ręce pod stół, spuszczając wzrok na stolik. Idiotka!
- Może mógłbym jakoś pomóc? - usłyszała głęboki, męski głos, na którego dźwięk zamarła. Niepewnie podniosła wzrok, widząc przed sobą tego samego szatyna, który przed chwilą się śmiał. Zapewne z niej. - Oh, gdzie się podziała moja kultura? Liam Payne - uśmiechnął się, ukazując równe, białe zęby.
- Lily Styles - odpowiedziała, odwzajemniając gest. - W sumie to możesz mi w czymś pomóc, jeśli to oczywiście nie problem - odparła od razu, widząc jak chłopak patrzy na nią i po chwili kręci przecząco głową. - Moja przyjaciółka sama idzie na imprezę, a ja nie chcę, żeby tak było. Robisz coś dziś wieczorem? - Równie dobrze mogę powiedzieć, że tak naprawdę szuka chłopaka jego pokroju! Uśmiechnęła się błagalnie w jego stronę, po chwili robiąc minę zbitego pieska.
- Jasne, zapewne w klubie 23, idę tam dzisiaj z kumplem - powiedział uśmiechając się , a po chwili marszcząc brwi. Lily początkowo była zdezorientowana jego drugą reakcją, jednak nie chciała tego po sobie poznać. - Skąd jesteś, jeśli mogę wiedzieć?
- Z Los Angeles. Mam teraz przerwę w nauce, więc razem z Olivią, moją przyjaciółką, wybrałyśmy się do Londynu, aby przez cały miesiąc bawić się w najlepszych klubach, a później wrócić do szarej i nudnej rzeczywistości... - odparła, zaczerpując łyka kawy. Dopiero teraz dostrzegła, że chłopak zajął miejsce Olivii, która dziesięć minut temu poszła do toalety. Czy przeszkadzało jej to? Niezbyt.
- Więc dlaczego Londyn? Nie uważam, że jest mało rozrywkowym miastem, jednak dla dziewczyn w wieku siedemnastu lat może być za bardzo szalone - zwrócił uwagę, patrząc pytająco na dziewczynę. Wzruszyła ramionami.
- Mam mnie zachęcała, a poza tym chciałam zobaczyć choć część Wielkiej Brytanii - uśmiechnęła się lekko, upijając łyka kawy.
- Ups, przepraszam cię bardzo, ale muszę już iść. Przyjaciel na mnie czeka - spojrzał na ną ze smutkiem, po czym wyciągnął kartkę i długopis. - Możesz zapisać mi numer i adres? - kiwnęła twierdząco głową, uśmiechając się lekko, po czym zapisała odpowiednie dane.
- Mam nadzieję, że odbierasz telefony i się nie spóźniasz - dodała na koniec, śmiejąc się.
- Nigdy się nie spóźniam - odparł, po czym żegnając się odszedł w stronę przyjaciela. Lily odprowadziła go wzrokiem, dostając ataku serca, kiedy podszedł do przyjaciela, którym okazał się być Zayn'em Malik'iem.
Szybko odwróciła wzrok, widząc idącą w jej stronę przyjaciółkę.
__________________________________________________
Second chapter! Yeah! Coraz lepiej, coraz lepiej! Jak Wam się podoba drugi rozdział? Jeszcze osiem i koniec pierwszego sezonu! Obiecuję, a przynajmniej mam taką nadzieję, że wyjdzie, że w następnym rozdziale przeżyjecie szok, który dotyczy głównej bohaterki :)
- Al xxx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz