czwartek, 24 lipca 2014

[ 03 ] Lose ground

                    Pukanie dobiegające zza drzwi hotelowych, sprawiło że Olivia natychmiast się zestresowała, robiąc się czerwona i próbując jak najszybciej zebrać porozwalane po jej pokoju rzeczy do czarnej kopertówki. Młoda Adams była po prostu wniebowzięta informacją od Lily, że przystojniak, według jej przyjaciółki, którego nie widziała jeszcze na oczy, zabiera ją do klubu. Zawsze zazdrościła tego przyjaciółce, że nigdy nie bała się zagadać do chłopaka i zawsze umiała powstrzymać się przed rzuceniem się na niego, gdy owy chłopak się jej spodoba. Nie to co Olivia... Do tej pory pamięta Matt'a i ich pierwszą randkę, na której po prostu nie wytrzymała dzielącej ich, podczas tańca, odległości i wpiła się usta chłopakowi, który dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę z tego, co się właśnie działo.
                     Lily podeszła swobodnie do drzwi, poprawiając swoją krótką, mieniącą się , czarną sukienkę, po czym jednym ruchem dłoni, pociągnęła za klamkę, uśmiechając się miło w stronę przybyłego Liam'a. Stał ubrany w czarną, skórzaną kurtkę, t-shirt z jakimś rysunkiem oraz ciemne jeansy, dodające mu wyglądu. Styles uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po czym zaprosiła chłopaka gestem dłoni do środka, gdzie na szczęście panował porządek , za który nie musiałaby się wstydzić. 
- Muszę ci coś powiedzieć, zanim spotkasz Olivię - zaczęła, kiedy już usiedli na kanapie. Payne spojrzał na nią pytająco, uśmiechając się lekko. - Ona może się na ciebie rzucić, kiedy jej się spodobasz, więc uważaj - zaśmiali się, po chwili widząc wchodzącą do pokoju Adams, ubraną w czarną, skórzaną sukienkę oraz ciemne, kryte szpilki. Jej włosy swobodnie opadały na ramiona oraz większą część pleców, a idealny makijaż podkreślał jej niesamowitą urodę. Liam oczarowany Olivia wstał z kanapy, po czym przedstawił się równie zszokowanej dziewczynie. Oboje wyglądali uroczo, coś na typ miłości od pierwszego wejrzenia, na co Lily się uśmiechnęła, powoli ulatniając się z salonu. Miała jeszcze dużo czasu, więc w spokoju mogła pooglądać jeszcze jakiś denny serial.
              Pół godziny później pod hotelem stała zamówiona przez Styles taksówka, do której po chwili owa dziewczyna weszła, witając się z mężczyzną i podając mu adres miejsca, do którego zmierzała. Dostrzegając na twarzy starszego kierowcy uśmiech, odwzajemniła go niepewnie, patrząc przez okno. 
- Jesteś z Los Angeles, prawda? - zaczął rozmowę, sprawiając że dziewczyna siedziała zdezorientowana. Skąd mógł wiedzieć, skąd była?
- Tak - odpowiedziała po chwili, uśmiechając się miło. Musiała sprawiać wrażenie opanowanej osoby, którą nie była.
- A jeśli mogę wiedzieć, co sprowadziło cię do Londynu, gdzie są jedne z najgroźniejszych gangów na świecie? - przełknęła ślinę, odwracając wzrok. Nie myślała o tym jadąc tu. 
- Chęć zabawy i rozluźnienia się przed kolejnym rokiem szkolnym - odparła szybko, przez co już do końca drogi żadne z nich się nie odezwało, co chwilę wysłuchując jakiś piosenek bądź wiadomości, w których słyszeli o różnych wybuchach i opisach morderców.  
                    Taksówka zatrzymała się przed ogromnym budynkiem, wstrzymując na chwilę ruch uliczny. Klub znajdował się w samym centrum Londynu, przez co było można dostrzec go w praktycznie każdym miejscu, jednak tylko sam budynek. Za dnia turyści mogli spotkać się z tym klubem jako restauracją dla osób starszych, jednak w nocy był to najlepszy klub w mieście jak nie w całej Wielkiej Brytanii. 
- Ile się należy? - spytała po raz pierwszy po długiej ciszy, wybudzając mężczyznę ze swoich własnych rozmyśleń.
- Dwanaście - odparł, uśmiechając się lekko w stronę dziewczyny, odwracając się w jej stronę.
                    Lily wyszła z żółtego samochodu, wcześniej płacąc należytą sumę pieniędzy mężczyźnie. Kiedy tylko usłyszała głośną muzykę, piski i krzyki, wiedziała że to będzie jedna z najlepszych imprez w całym jej życiu. W sumie do tych najlepszych zaliczyły się dwie: impreza urodzinowa Olivii, która zdemolowała pół dzielnicy oraz druga, kiedy wraz z klasą przygotowali imprezę pożegnalną ostatnich klas wraz z wybuchającym tortem. Można się, więc domyślić jakie były miny typowych tapeciar w bitej śmietanie i truskawkach. 
                    Kolejka zapowiadała się ciekawie, gdyż Lily zdążyła w samą porę przed przybyciem zbliżających się tłumów. Szybko ustawiła się w kolejce, tuż przed kilkoma osobami, cierpliwie czekając na swoją kolej, dzięki czemu miała okazję przyjrzeć się kreacjom. Pierwsza blondynka o niebotycznie długich, zgrabnych nogach, miała na sobie turkusową sukienkę, opinającą jej każdy milimetr kwadratowy ciała, ukazując jej wypływający biust. Prawdopodobnie towarzyszący jej szatyn miał na sobie białą koszulę oraz niebieskie jeansy - zapewne na wypadek, gdyby jedno zgubiło drugie. Dalej stała grupka znajomych, gdyż ciągle wybuchali śmiechem, bądź prowadzili zawzięte rozmowy. Dwie dziewczyny i trzech chłopaków. Brunetka ubrana w czarną sukienkę przed kolano oraz srebrne szpilki i Rudowłosa w zielonej kreacji i żółtym obuwiu. Chłopacy byli ubrani raczej normalnie - koszula i jeansy. 
                      - Następny - rzekł ochroniarz, wybudzając zdezorientowaną dziewczynę z transu. W ciągu następnych sekund dała mężczyźnie wejściówkę, po czym ostatni raz na niego spoglądając, weszła do klubu. - Uważaj na chłopaków w czarnych kurtkach, potrafią nieźle zranić - usłyszała jeszcze głos mężczyzny przy uchu, przez co na jej ciele pojawiły się ciarki. Miał taki głęboki i przyjemny dla ucha głos. Wchodząc do środka Lily nigdy nie spodziewałaby się takiego zgrupowania ludzi jakie tu było. Od praktycznie rozebranych prostytutek po ubrane zakonnice, na co zaśmiała się głośno.
- Mogę prosić do tańca? - spytał jakiś chłopak, który nie czekając na odpowiedź ze strony dziewczyny, porwał ją na parkiet, tańcząc i uśmiechając się szeroko. 
- Świetnie tańczysz - powiedziała po chwili, kiedy była blisko niego. Lewym ramieniem opierała się o jego jedwabną koszule, przez co uśmiechnęła się, czując przyjemny materiał. - I przystojny jeszcze jesteś - zaśmiał się głośno, jednak nie wystarczająco, aby przebić lecącą w tle muzykę. 
- Jaka miła i kłamliwa - odpowiedział, obracając nią kilka razy. 
- Prawda to nie kłamstwo - mrugnęła do niego, przygryzając dolną wargę.
- Jeśli nie chcesz, żebym się na ciebie rzucił to tak nie rób - odparł, zwilżając usta. Dziewczyna zaśmiała się głośno, po czym po skończonym utworze, podziękowała mężczyźnie i pognała do baru, zamawiając drinka.
                  Odkąd Lily przybyła do klubu, minęło już kilka godzin, a szatynka była coraz bardziej nakręcona i wstawiona. Tańcząc z każdym napotkanym chłopakiem, pobudzała jego zmysły, uśmiechając się zalotnie i ocierając się ciałem o ich. Tańcząc z jakimś szatynem, który trzymał swoje ręce na wysokości jej bioder, chciał przenieść je niż, jednak w ostatniej chwili dziewczyna mu odradziła, kręcąc z uśmiechem, przecząco głową.
- Odbijany - usłyszała głos jakiegoś mężczyzny, który już  po chwili trzymał ręce na jej pośladkach i składał lekkie pocałunki na jej miękkich ustach. Była zaskoczona i chciała się wyrwać, jednak siła nieznajomego, nie dała jej żadnej możliwości ruchu. - A może porobimy coś innego? - zaproponował, na co dziewczyna pokręciła przecząco głową, przełykając ślinę. - Nie chcę cię przelecieć, spokojnie - odezwał się, po czym dodał. - Nie masz wyboru. Odwróć się i wystaw prawą rękę. Bez żadnych sztuczek - już chwilę później Lily stała tyłem do niego, trzymając rękę prosto. Poczuła coś metalowego w swojej dłoni. Zerknęła niepewnie na przedmiot. Nóż. Chciała piszczeć i krzyczeć, jednak zapewne nie polepszyło by to jej sytuacji, dlatego zacisnęła mocno usta, czując jak zaczynają mrowić. - A teraz masz wybór. Prosty. Jeden - idziesz ze mną i nic nikomu się nie dzieje. Dwa - nie chcesz iść ze mną i przez przypadek nóż ląduje w tamtej dziewczynie - w klubie panowała całkowita ciemność, dlatego Styles nie widziała żadnej osoby. Musiała się modlić, aby kłamał. - Więc? - spytał, przystawiając swoje usta do ucha dziewczyny, która mimowolnie wstrzymała oddech. Pokiwała twierdząco głową, po chwili czując jak ręka mężczyzny, owinęła jej dłoń, odchyla je do tyłu, biorąc zamach, a następnie wypuszcza nóż, trafiając w kobietę, której krzyk rozniósł się po całym klubie, zwracając uwagę każdego zgrupowanego. Lily stała krzycząc i płacząc, jednak nikt nie zwrócił na nią uwagi. Zaczęła biec w stronę poszkodowanej, ale ktoś jej przeszkodził. Jakimś chłopak złapał ją w pasie i zasłonił usta, wynosząc ją z lokalu, kiedy wszyscy zaczęli wołać o pomoc i dzwonić po karetkę. Zaczęła się kręcić i płakać, jednak na nic to się nie zdało. Porywacz był za silny.
                    - Zamknij się, chyba że chcesz trafić do pierdla - usłyszała znajomy głos przyjaciela z samolotu, który po chwili postawił ją przy ciemnym samochodzie, opierając ją o niego. Stanął przed dziewczyną, patrząc na nią ze współczuciem. Widział jak bardzo Lily była zszokowana tym, co właśnie się wydarzyło, jednak on nawet się tym nie przejął, gdyż była to dla niego szara rzeczywistość.
- Zabiłam ją - wyszeptała, czując zlatujące łzy.  - Zabiłam ją.
- To Tom ją zabił - odparł jak gdyby nigdy nic, wzruszając ramionami.
- Ja ją zabiłam. To ja trzymałam nóż, to ja w nią rzuciłam, to ja go nie powstrzymałam - odpowiedziała, rozpłakując się. Schowała twarz w dłoniach, zjeżdżając w dół i co chwilę wycierając łzy. Zayn kucnął przy niej, chwytając ją lekko za drżące ręce, po czym rozsunął je na boki, starając się, aby dziewczyna na niego spojrzała. Ciemnowłosa podniosła niepewnie wzrok, widząc skupioną minę chłopaka. 
- Zabił ją Tom, zapamiętaj. Jesteś niewinna, a on cię do tego zmusił. Poza tym kamery w całym klubie są wyłączone, a po nożu nie ma nawet śladu - powiedział, utrzymując z nią kontakt wzrokowy. - Jesteś niewinna - wyszeptał, po chwili czując jak Lily go obejmuje. Po chwili oddał uścisk, całując dziewczynę w czubek głowy.
- Musimy już iść. Zaraz jego banda się skapnie, że cię zabraliśmy i dopiero się zacznie - pokiwała twierdząco głową, po chwili wsiadając do samochodu po stronie pasażera. Nie chciała się kłócić, dlatego nie odezwała się już nawet słowem, odpływając.
                     -
                    - Kurwa, co jej jest?! - usłyszała spanikowany krzyk, jednak jej powieki okazałby się zbyt ciężkie, aby mogła cokolwiek zobaczyć. Mocniej przytuliła się do niosącego ją chłopaka, słysząc i czując jak idzie w stronę znajomego głosu. 
- Upiła się, Tom ją złapał, szantażował i zabił, wmawiając jej, że to ona jest winna śmierci jakiejś laski z klubu - odparł, poprawiając dziewczynę na rękach i patrząc na jej brata. 
- Czy tak ciężko było jej pilnować? Gdzie do cholery jest reszta? - jęknął, łapiąc się za głowę i odwracając w stronę okna, z którego widział cały Londyn.
- Jeśli nie chcesz awantury to się zamknij. Wszyscy wiemy, że nienawidzi cię bardziej niż cały świat razem wzięty - warknął Zayn, czując na sobie mrożące spojrzenie Harry'ego. Kogo nienawidzę bardziej niż cały świat razem wzięty? - Liam odwiózł jej przyjaciółkę, Louis z Niall'em pojechali za Tom'em, więc wszystko jest pod kontrolą - wytłumaczył. 
- Zanieś ją do mojego pokoju. 
 __________________________________________________
Third chapter! I nareszcie się zaczęło dziać, nieprawdaż? Muszę Wam powiedzieć, że z początku zginąć miała Olivia, jednak dam jej jeszcze pożyć...Zobaczymy jaka łaskawa będę i ile jeszcze będzie w stanie przeżyć, a co Wy o tym sądzicie? :) Jak podoba się rozdział? Czekam na komentarze, zachęcam do komentowania i polecanie bloga - odwdzięczę się :) 
- Al xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy